Poszczególne kraje świata różnią się od siebie nie tylko powierzchnią, liczbą ludności czy rodzajem sprawowanej władzy, ale także językiem, kulturą oraz zwyczajami. W Polsce dość powszechną praktyką jest ściąganie butów podczas wizyt domowych. Pewnym nietaktem jest sytuacja, w której to gospodarz prosi o zdjęcie obuwia, gdyż może to świadczyć o tym, że ceni on bardziej porządek w domu niż gościa, którego przyjmuje. Zazwyczaj jednak nie ma potrzeby, aby nam o tym przypominano.
Sami, z własnej woli ściągamy buty i paradujemy w skarpetkach bądź specjalnie przygotowanych kapciach wręczonych przez gospodarza. Jest to dla nas po prostu wygodne, zwłaszcza gdy odwiedzamy naszych przyjaciół i chcemy czuć się swobodnie. Przyczyn takiego zachowania upatrywać można jeszcze w czasach, kiedy większość naszych rodaków mieszkała na wsiach. Tamtejsze domy nie posiadały podłogi, a jedynie klepisko, czyli mocno ubitą ziemię. Aby więc nie dopuścić do tego, by w poszczególnych izbach zrobiło się błoto, obuwie ściągano przed progiem.
Współcześni zwolennicy tego obyczaju podkreślają, że w głównej mierze chodzi o szacunek dla gospodarzy, którzy dbają o porządek w domu. Pranie wykładziny czy dywanu, na którym zostały resztki błota, śniegu czy też innych zanieczyszczeń znajdujących się pod powierzchnią buta, jest niezwykle pracochłonne. Dlatego chcemy oszczędzić tego wysiłku gospodarzom. Dodatkowo dochodzą do tego kwestie higieniczne, zwłaszcza w momencie, gdy w odwiedzanym przez nas domu znajduje się małe dziecko, które chętnie zbiera z podłogi wszelkie intrygujące pozostałości. Warto jednak zaznaczyć, że nie jesteśmy jedynym narodem, który ceni sobie ten zwyczaj. Ściąganie butów jest również praktykowane w Japonii.